Wpisy otagowane jako ronda bonomiella
ludzie i psy agility agresja u psa aukcje psów dom doświadczenia na psach dzieci dzieci i psy dziecko i pies dziecko i shar pei hodowcy psów rasowych hodowla psów kastracja naczelny odwiedziny pies na wsi pies obronny pies w budzie pieskie życie przysmak dla psa psie nawyki rachunki do zapłacenia rasowy pies shar pei cena shar pei do oddania shar pei i dziecko shar pei na sprzedaż shar-pei szczekanie tequilla bonomiella nabyte umiejętności bezgraniczna wyrozumiałość bezinteresowność dostarczanie wiedzy indywidualne predyspozycje karma karmienie szczeniąt shar pei konsekwencja kształtowanie intelektu lepsze są psy Mo-Po w nowym domu morcheeba bonomiella nauka porządku nauka psa nauki nieskrępowana miłość odpowiednie nastawienie osobiste preferencje posiadać szczęśliwego psa przereklamowane dzieci psa samodzielność szczenię shar pei szczera radość troska tłumaczenie ustalona zasada wychowywanie psów zdolność analitycznego myślenia aportowanie czarne szczeniaki shar pei dorastanie szczeniąt lasimonne bonomiella mon cheri bonomiella nauka chodzenia na smyczy pies kradnie ze stołu pies w lesie przygotowanie psa do wystawy psi przysmak psie przedszkole psy i wystawy ringówka shar pei dorosłe socjalizacja socjalizacja szczeniąt spacer psów stado szkolący szkolenie szkolenie psa szkolenie psów szkolenie shar pei szkoła dla psów trening xabea bonomiella albert e. bonomiella dwa psy w domu dwa shar pei goście w domu hodowla bonomiella hodowla shar pei mania & mo co. oczy u szczeniaka psy shar pei szczenię spacer z psami spotkania rodzeństwa spotkanie rodzeństwa szczenięta szczenięta shar pei zabawa zabawa psów zabawa shar pei zabawka dla psa zabawki dla szczeniąt zabawki z ikea
- Listopada, 2008
-
Nie ma Rondelci
Blog ostatnio zaniedbany, przypominający bardziej nieaktualną, starą gazetę niż dziennik hodowli. Ze starej gazety można przy odrobinie dobrej woli zrobić jeszcze jakiś użytek, z niekontynuowanego bloga już nic. Na moje usprawiedliwienie powiem, że ostatni miesiąc nie pobudzał mnie do aktywności internetowej, a wręcz odciągał, zniechęcał. Całą moją energię i uwagę poświęcałam mojej Białej. Mojej Rondelce, której niestety nie ma już wśród nas. Ponad miesiąc trwała walka z beznadziejną chorobą, rozpacz i nadzieja na przemian. Gdy psina miała się lepiej to i nam w domu było raźniej, pocieszaliśmy się, że wyjdzie na prostą, że znowu będzie zdrowa, zadziorna. Niestety mimo usilnych starań przegraliśmy walkę z chorobą.
Odeszła Rondelka na zawsze, i tak strasznie nam smutno i żal.. Temat o Rondelce może jeszcze wróci gdy dostanę wyniki badania histopatologicznego wyciętej z niej torbieli.. Wróci, o ile będę miała siłę o tym pisać.
Znajomi próbują mnie pocieszyć, że mam jeszcze inne psy, że mam taką śliczną Simonkę.
Owszem mam, ale nie mam już tej... - Stycznia, 2008
-
Biała mnie gryzie!
Na początku bloga pokazywałam zdjęcia dzieci Miśka i Maggie. Temat jeszcze się nie przeżył, bo nie wszystkie szczenięta mają nowych pańciów, ja zaś patrząc na fotki maluchów rozmarzam się.. Bardzo lubię ten czas gdy w domu są szczenięta a moje życie dzielę na okresy ze szczeniętami i bez nich. Niestety przeważnie jest "bez nich" czyli trochę smutno...
Zanim urodziły się dzieci Misia, Ewa wytrwale odwiedzała mnie, a ściślej mówiąc - Miśka wraz ze swoją sunią, mężem i dzieckiem. Oj, coś mi się kolejność plącze.. To Maggie, czyli sunia odwiedzała Miśka, Ewa towarzyszyła psim amorom, mąż Ewy robił za kierowcę i doradcę przy kryciu, dziecię na zmianę spało, ssało i raczkowało.
O kryciu pisać nie będę - kto wie, może małolaty czytają, ale wspomnę jedną niesłychanie zabawną sytuację:
Siedzieliśmy z parą kopulantów w ogrodzie gdy mąż Ewy zapytał, czy może wejść do domu i skorzystać z toalety, i czy psy znajdujące się wewnątrz nic mu nie zrobią. Gdy zapewniłam, że stadko moje to łagodne baranki, że może spokojnie wejść do środka, uwierzył... i wszedł. Długo nie wracał, w końcu zaczęłam się niepokoić. Gdzieś z dala dochodziło wołanie jakby o ratunek..... Rany, to krzyczał przez okno mąż Ewy uwięziony w łazience:
- Biała mnie gryzie, nie mogę wyjść!!
Uwolniliśmy delikwenta, a biała czyli RONDA Bonomiella aka Rondelka patrzyła na nas z poczuciem dobrze spełnionego obowiązku. Wiadomo, domu i dobytku bronić trzeba!
- Grudnia, 2007
-
Ronda nie zna gramatyki
Lubię spacery z Rondą. W wieku 5-ciu lat nauczyła się (w końcu!), że tylko ten może biegać luźno bez smyczy kto przychodzi na zawołanie. Nauka Rondusi szła opornie, po ogrodzonym terenie ładnie chodziła bez smyczy przy nodze, natomiast podczas spaceru przez pola zapominała tego czego się nauczyła, głuchła gdy wołając ją zdzierałam sobie gardło. Koty, drób, zające to był jej świat. Gonić i dopaść.... Chodzimy więc na spacerki, gdzie nie ma pokus w postaci "zwierzyny łownej", a Ronda biega luzem gdy jej pozwalam i przybiega gdy wołam.
Dziś sprawiła mi niespodziankę. Gdy wracałyśmy ze spaceru, spokojnie, tak sobie na luzie, także psychicznym, doszłyśmy w okolice naszej miejscowości obfitującej w koty. Powiedziałam więc Rondzie:
- Tylko mi nie biegaj! -
A ona jak się nie zerwie i nie popędzi przed siebie. Tutaj ja, jako mentor zawiniłam. Przecież zawsze mowiłam "biegaj", kiedy na to przyzwalałam. Ronda nie zna gramatyki i nie skojarzyła słowa "nie" z moją intencją.
Strona 1 z 1, łącznie 3 wpisów
Ostatnie komentarze