Wpisy otagowane jako isia
- Marca, 2013
-
Nowoczesna komunikacja
Mając dwie sunie, zupełnie naturalne jest to, że albo one, albo ich niedoszły adorator, będą przyczyną bezpośredniego kontaktu. Jednakże jeśli nie da się tego zrealizować, psiaki dowolnej płci, wykorzystują system alternatywny.
Wszelkie murki, płotki i przede wszystkim słupki i drzewka to swoiste "czworonogowe" tablice informacyjne: kto, co, z kim i w jakim celu. I choć dla wielu to odrażające, to ów fakt rubasznie balansuje, między nieodpartą chęcią uniknięcia całego tego ohydztwa, z o wiele cenniejszym prawidłowym rozwojem zachowań prospołecznych pupila. To co wydaje się oczywiste, jest największym błędem, bo nie wolno zakazywać wąchania. Powymądrzam się trochę, pisząc, że psiaki poznają świat nosem, będących ich podprogowym barometrem zainteresowań, lęku i ciekawości. My sobie pogadamy, psiaki muszą sobie poniuchać. A wszystko to staje się jednocześnie zagładą, gdy sunie są w cieczce.
Mo we wszystkim jest dystyngowana, także w tak prozaicznej sprawie, jak siku. Niby oczywista codzienność, ale to tylko pozory. Długo szuka właściwego miejsca, bo po stokroć sprawdza okolicę, wyczekuje należnego momentu intymności i na wszelki wypadek tysiąc razy upewnia się doglądając każdy szczegół. Zupełnie tak, jak powinien zachowywać się człowiek w momencie kupna nieruchomości. Wszystko skrupulatnie wymierzone i nie pozostawione przypadkowi, słuszność wyboru uzasadniona po całości bez żadnych kompromisów. Wszystko musi grać. I jeśli tylko każde jedno kryterium zostanie spełnione, Morcheeba stawia przysłowiową notarialną kropkę nad i.
Isia, jak łatwo się domyślić po ostatnim wpisie, zgoła odmienne podchodzi do tematu. U niej czynności fizjologiczne wcale to nie są na szczycie potrzeb według teorii Maslowa. Jest bowiem przedstawicielką XXI wieku lub kilku cywilizacji dalej. Rzeczywistość to w jej poczuciu fikcja, za to know how esencją nieziemskiego życia. Przebieg spaceru Pocoyo, to w zasadzie takie nasze lądowanie na Księżycu. Ważne jest wszystko wszędzie, każdy detal musi być doświadczalnie sprawdzony i z każdego zakamarka pobrana próbka - zapachu oczywiście. Ale Iśka nie byłaby sobą, gdyby wszystko co ją zaintrygowało nie otrzymało "lajka" na odchodnym. W tym wszystkim wykazuje istotne pokłady geniuszu. Siknąć zdawałoby się byle gdzie, to każdy potrafi, ale wdrapać na szczyt półtora metrowej śnieżnej pryzmy, aby tam zostawić wymowny wpis, uwieńczony finezyjnymi esami-floresami od zachodu, to kunszt najlepszych z najlepszych. Tak wypozycjonować wpis, aby przez tydzień psy zadzierały mętny wzrok, to sztuka, zwłaszcza, że w Gdańsku dominują w 70% wiatry właśnie z zachodu!
To co potwierdza regułę, jest jedno. Jeśli ktokolwiek najpierw zainteresuje się, co moje sunie mają pod ogonem, otrzyma "totalnego bana" na zawsze. Miejcie się więc na baczności.
Stycznia, 2013Kobiety są z Wenus
Bynajmniej, jeśli chodzi o Wiolę i - księżniczkę nie z tej planety - Morcheebę.
Mo ma tak wiele gracji, że mogłaby nią obdzielić setkę kobiet. I byłyby one wszystkie ponadprzeciętne.Jeśli coś można zrobić inaczej, to z pewnością tak postąpi Isia. Niemożliwe, to najwłaściwszy zamiennik imienia Pocoyo.
Mo jest na wskroś kobieca. Wyjątkowo delikatna, wrażliwa, czuła i z nieskończonymi pokładami empatii. Trzy lata pod jednym dachem dowiodły niezbicie matczynego instynktu, którego najdoskonalsza forma ucieleśnia się w odchowywaniu Isi. Wykazuje także wiele ciepła i zrozumienia dla małych dzieci. Ale nie łudźcie się, jest także nieprzystępna i niedostępna dla wszystkich, którzy nie należą do stada.
Za to Pocolinka, choć atrybutów płci pięknej nie sposób jej odmówić, z całą pewnością pochodzi z planety Uran. I mimo, że trochę tę planetę znamy, funkcjonuje i pojmuje świat w wyraźnie inny, poniekąd absurdalny sposób. Trajektoria jej toku myślenia niekiedy, ale raczej z rzadka, ma coś wspólnego z moją, a innym razem z Pancią. Ma to miejsce cyklicznie i posiada wyraźnie ulotny charakter.
Możecie mi nie wierzyć, ale odmienność naszych psin, to nie dwie uzupełniające się połowy. To maksymalnie oddalone od siebie końce jakiejś nieskończonej skali. A tę kosmiczną czarną dziurę pomiędzy, próbujemy zapełnić my naszymi sercami.
PS Uderz w stół, a nożyce - z uwagi na powyższe - się odezwą, ale nie tak od razu.Pozdrawiamy Wszystkich i każdego z osobna, z gór nad morzem!
Lipca, 2012Stado Moisia nad morzem
Wspólne wypady nad morze zawsze są cudne. I choć euro dawno już za nami, Isia bawiła się świetnie, natomiast Mo zawsze czuje się spełniona w roli sędziego. Pozdrawiamy serdecznieMarca, 2012Zima stada Moisia
Jakiś czas temu zbierałem się by napisać: "przyszedł luty w nosie gluty". A tu masz, ilość zajęć radykalnie się zwiększyła, spiętrzyła na sobie i w efekcie wchłonęła czas na chwalenie się naszymi psinkami. A jest czym.Tytułowa zima, choć przez dwa tygodnie istotnie mroźna, to wedle skali Morcheeby, to zaledwie wyrób zimopodobny. Isia zaś nie okazała jej specjalnego entuzjazmu, stawiając się w roli domownika ciepłolubnego. I owszem pobrykać tak, pofikać też, wzbić tumany białego tym bardziej, ale żeby się podniecać to raczej już kangurem. Kangur dla Isi to, to samo co dla Mo krokodyl. Stali czytelnicy będą wiedzieć co mam na myśli, świeżych odsyłam do bogatego archiwum. Tak, czy siak, było minęło, a to że się bezgranicznie kochamy, jest pewne jak amen w pacierzu i widać dość wyraźnie na zdjęciach.
Strona 1 z 1, łącznie 4 wpisów
Ostatnie komentarze