Im dalej w las...
Zamieścił o Brak komentarzy
Dzieje się tak wiele i w takim tempie, że nie sposób wszystko opisać.
Poniżej kilka chwil z poniedziałku.
Jeden, dwa, trzy ...
Mo po otrzymaniu karmy, uwielbia na nią zapolować, szybkim ruchem porwać ile się da i na boku placu zabaw zjadać po kolei każdy kawałeczek. Sprawia jej to tyle radości, że nie podejmuję się wpływać na ten proceder. Zwłaszcza, że później zjada wszystko do cna, bez zbędnej kontestacji.
Otrzymany w dniu wczorajszym krokodyl jest nadal na czele listy bestsellerów Morcheeby. Jak dotąd nie miała żadnej zabawki z taką ilością odnóży, miękką głową i przede wszystkim metkami, dzięki którym można niezwykle efektownie tarmosić, jak również napadać na zdobycz.
W trakcie wszystkich zabaw panuje beztroska i całkowite odprężenie. Nikomu nie dzieje się krzywda, ani nikogo nic nie boli. W celach profilaktycznych znacząco podnieśliśmy jakość placu zabaw - Mo otrzymała nowiutką wykładzinę, która nie przesuwa się w trakcie gonitw, ataków i tym podobnych.
Mimo, że nasz plac zabaw nie jest wielki (150x200cm), Mo czasem musi odsapnąć. Czasem przysiądzie, czasem słodko się rozłoży, a jeszcze innym razem padnie bez ładu i składu, byle tylko złapać oddech.
Mały niebieski słonik ma ubóstwianą przez Mo trąbę. Po każdym udanym polowaniu nasza dziewczynka długo ją gryzie, a na koniec przy jej użyciu odnosi do swojego kojca, na później.
Taaa, na tym dywaniku przed chwilą jeszcze siedziałem. Moja pociecha zadecydowała jednak, że czas odłożyć aparat i przyłączyć się do zabawy. Podobnie wyrywa mi poduszkę spod głowy, gdy próbuję zasnąć po rannym spacerze za potrzebą.
Pertraktacje w sprawie sofy wciąż trwają. Mo jest wyjątkowo twarda w stawianiu warunków, a my wyjątkowo podatni na kompromisy
Jeden aspekt nie budzi wątpliwości żadnej ze stron - sofa jest wyjątkowo wygodna do spania.
Na zdjęciu słodka Mo, która zasnęła, znużona odpieraniem naszym argumentów, że sofa nocą należy się wyłącznie nam.
Bez obaw, nie śpimy dziś na podłodze, dobrotliwie została nam odstąpiona. Mo nadal wybiera swój kojec. Jeszcze.
Poniżej kilka chwil z poniedziałku.
Jeden, dwa, trzy ...
Mo po otrzymaniu karmy, uwielbia na nią zapolować, szybkim ruchem porwać ile się da i na boku placu zabaw zjadać po kolei każdy kawałeczek. Sprawia jej to tyle radości, że nie podejmuję się wpływać na ten proceder. Zwłaszcza, że później zjada wszystko do cna, bez zbędnej kontestacji.
Otrzymany w dniu wczorajszym krokodyl jest nadal na czele listy bestsellerów Morcheeby. Jak dotąd nie miała żadnej zabawki z taką ilością odnóży, miękką głową i przede wszystkim metkami, dzięki którym można niezwykle efektownie tarmosić, jak również napadać na zdobycz.
W trakcie wszystkich zabaw panuje beztroska i całkowite odprężenie. Nikomu nie dzieje się krzywda, ani nikogo nic nie boli. W celach profilaktycznych znacząco podnieśliśmy jakość placu zabaw - Mo otrzymała nowiutką wykładzinę, która nie przesuwa się w trakcie gonitw, ataków i tym podobnych.
Mimo, że nasz plac zabaw nie jest wielki (150x200cm), Mo czasem musi odsapnąć. Czasem przysiądzie, czasem słodko się rozłoży, a jeszcze innym razem padnie bez ładu i składu, byle tylko złapać oddech.
Mały niebieski słonik ma ubóstwianą przez Mo trąbę. Po każdym udanym polowaniu nasza dziewczynka długo ją gryzie, a na koniec przy jej użyciu odnosi do swojego kojca, na później.
Taaa, na tym dywaniku przed chwilą jeszcze siedziałem. Moja pociecha zadecydowała jednak, że czas odłożyć aparat i przyłączyć się do zabawy. Podobnie wyrywa mi poduszkę spod głowy, gdy próbuję zasnąć po rannym spacerze za potrzebą.
Pertraktacje w sprawie sofy wciąż trwają. Mo jest wyjątkowo twarda w stawianiu warunków, a my wyjątkowo podatni na kompromisy

Jeden aspekt nie budzi wątpliwości żadnej ze stron - sofa jest wyjątkowo wygodna do spania.
Na zdjęciu słodka Mo, która zasnęła, znużona odpieraniem naszym argumentów, że sofa nocą należy się wyłącznie nam.
Bez obaw, nie śpimy dziś na podłodze, dobrotliwie została nam odstąpiona. Mo nadal wybiera swój kojec. Jeszcze.
Brak komentarzy