Nasze 2 tygodnie z Nelsonem
Zamieścił o Brak komentarzy
Nelson zadomowił się u nas na dobre: ochoczo bryka po całym mieszkaniu, goni zabawki jak oszalały, oczywiście
podgryza wszystkie możliwe sznurki i nawet kuchnia mu już nie straszna. Pierwszy tydzień spędziłam z psiakiem w
domu, towarzyszyłam Nelsonikowi w pierwszych chwilach w nowym miejscu.
Nasz szczeniaczek bardzo grzecznie i spokojnie spędzał czas, akceptował nawet moje ekspresowe wyjścia do osiedlowego sklepu, nie płacząc. Odwracał jedynie leniwie głowę, popatrzył się, jakby chciał spytać ?O co chodzi?? i dalej kontynuował drzemkę. I tak pierwszy tydzień minąłby zupełnie spokojnie, gdyby nie fanaberia naszego psiaka pt. "Nie będę jadł z miski". Nelsonikowi Eukanuba bardzo smakuje i normalnie wcina ją z apetytem, ale w pierwszym tygodniu odmawiał jedzenia z jakiegokolwiek naczynia. Specjalnie kupiona do tego celu miska została odrzucona, podkładany pod nos płaski talerz ? niezaakceptowany, miseczki małe, duże, półmiski, w ogóle nic, żadne naczynie.
Nelson domagał się rozsypania kuleczek pokarmu po podłodze i wtedy zjadał z apetytem, czyszcząc nam przy okazji parkiet. Po kilku dniach wszystko wróciło do normy, tzn. Nelson jakby nigdy nic podszedł do miski i zaczął zjadać z niej Eukanubę, jakby nasze wcześniejsze zachęty, tzn. bieganie za psem z miską, mieszanie karmy w misce i inne wygłupy, nigdy nie miały miejsca. Pewnie maluch tęsknił jeszcze za rodzeństwem i opiekunami z Bonomielli i musiał przyzwyczaić się do nowych Pańciów. Teraz Nelsonik również jedząc pokarm z miski lubi wyjąć parę kulek, rozsypać po podłodze, a później obszczekać je i z lubością na nie zapolować. W poniedziałek wróciłam do pracy a przed nami wielka próba - jak to Nelson da sobie radę przez ten czas samotnie, tym bardziej, że nasz maluch rozbrykał się na tyle, że kontroluje, co się dzieje za drzwiami, a gdy ktoś z nas chce opuścić mieszkanie, to nie godzi się na to tak łatwo jak na początku.
Nelson zapłakał parę razy za zamkniętymi drzwiami, ale po chwili słychać było jak stuka pazurkami o parkiet i zmierza w kierunku leżanki. Za to po powrocie Pańciów radości nie było końca- totalne wariactwo, skakanie, szczekanie, merdanie ogonem, istne szaleństwo. To są właśnie te chwile, w których człowiek czuje się najszczęśliwszy na świecie. Z niecierpliwością czekamy na ciepłe dni i możliwość wyjścia z Neslonikiem na spacer.
Nasz szczeniaczek bardzo grzecznie i spokojnie spędzał czas, akceptował nawet moje ekspresowe wyjścia do osiedlowego sklepu, nie płacząc. Odwracał jedynie leniwie głowę, popatrzył się, jakby chciał spytać ?O co chodzi?? i dalej kontynuował drzemkę. I tak pierwszy tydzień minąłby zupełnie spokojnie, gdyby nie fanaberia naszego psiaka pt. "Nie będę jadł z miski". Nelsonikowi Eukanuba bardzo smakuje i normalnie wcina ją z apetytem, ale w pierwszym tygodniu odmawiał jedzenia z jakiegokolwiek naczynia. Specjalnie kupiona do tego celu miska została odrzucona, podkładany pod nos płaski talerz ? niezaakceptowany, miseczki małe, duże, półmiski, w ogóle nic, żadne naczynie.
Nelson domagał się rozsypania kuleczek pokarmu po podłodze i wtedy zjadał z apetytem, czyszcząc nam przy okazji parkiet. Po kilku dniach wszystko wróciło do normy, tzn. Nelson jakby nigdy nic podszedł do miski i zaczął zjadać z niej Eukanubę, jakby nasze wcześniejsze zachęty, tzn. bieganie za psem z miską, mieszanie karmy w misce i inne wygłupy, nigdy nie miały miejsca. Pewnie maluch tęsknił jeszcze za rodzeństwem i opiekunami z Bonomielli i musiał przyzwyczaić się do nowych Pańciów. Teraz Nelsonik również jedząc pokarm z miski lubi wyjąć parę kulek, rozsypać po podłodze, a później obszczekać je i z lubością na nie zapolować. W poniedziałek wróciłam do pracy a przed nami wielka próba - jak to Nelson da sobie radę przez ten czas samotnie, tym bardziej, że nasz maluch rozbrykał się na tyle, że kontroluje, co się dzieje za drzwiami, a gdy ktoś z nas chce opuścić mieszkanie, to nie godzi się na to tak łatwo jak na początku.
Nelson zapłakał parę razy za zamkniętymi drzwiami, ale po chwili słychać było jak stuka pazurkami o parkiet i zmierza w kierunku leżanki. Za to po powrocie Pańciów radości nie było końca- totalne wariactwo, skakanie, szczekanie, merdanie ogonem, istne szaleństwo. To są właśnie te chwile, w których człowiek czuje się najszczęśliwszy na świecie. Z niecierpliwością czekamy na ciepłe dni i możliwość wyjścia z Neslonikiem na spacer.
Brak komentarzy