Dzień dzisiejszy był jak to mistrz
Gałczyński mawiał, piękny jak skrzypce. Spacer oczywiście był, jakżeby inaczej. Trudno chodzić z całą gromadą
niesfornych psów w kupie i siać popłoch wśród tubylców, więc dzielimy się na dwie grupy. Naczelny w samo
południe wywędrował przez główną bramę wraz z shar peiami w kierunku lasu, ja z Maxie przez zieloną furtkę na
słoneczne pola. A, że aparat fotograficzny mamy jeden, i tylko ja mam pasję uwieczniania moich czworonogów, to na
zdjęciach tylko szczęśliwa bullmastiffka (shar peie poszły w las hu hu!) na hektarach kresu kępińskiego. Piękny
dzień!
Brak komentarzy