Moje wynalazki
Zamieścił o Brak komentarzy
Specjalistą od wszelkiego rodzaju wynalazków oraz ulepszeń jest w naszym domu oczywiście
Naczelny. Ja czasami podsuwam mu zamówienie na wykonanie jakiejś półki lub skrzynki, reszta wraz z projektem należy
do niego. Bardzo to wygodne i praktyczne. Niestety chwilowo jestem zdana sama na siebie i nie mam komu zlecić wykonania
jakiejś pracy, która przerasta moje możliwości. W dzisiejszy, deszczowy dzień zastanawiałam się smętnie co
zrobić aby szczeniaki wędrujące po domu nie wypadły mi przez idiotycznie skonstruowaną barierę przy schodach jedno
piętro w dół. No i wymyśliłam! Idiotycznie skonstruowaną barierkę przykryłam nie mniej idiotycznie
wyglądającą bardzo starą, lnianą tkaniną, w której na dole wycięłam nożyczkami otworki, przeciągnęłam przez
nie sznurki i całość w wielu miejscach umocowałam do poprzeczek przytrzymujących barierę.
Mój wynalazek wygląda szpetnie, ale cel osiągnięty. Już widzę uśmiech politowania na twarzy Naczelnego, gdy spojrzy po powrocie do domu na moje dzieło... A niech tam, śmiech to zdrowie!



Po irytująco-męczącym mocowaniu
ohydnej tkaniny przy schodach zajęłam się czymś znacznie przyjemniejszym, a mianowicie fotografowaniem Simonki i
Zamirki. Tak szybko się zmieniają maluchy, że warto je często uwieczniać.
Mój wynalazek wygląda szpetnie, ale cel osiągnięty. Już widzę uśmiech politowania na twarzy Naczelnego, gdy spojrzy po powrocie do domu na moje dzieło... A niech tam, śmiech to zdrowie!




Brak komentarzy