Powiększyła nam się rodzina!
Zamieścił o Brak komentarzy

noworodki
Tequilli
Wreszcie doczekaliśmy się na dzieci Tequilli i Miśka. Trzech chłopców i dwie dziewczynki, wszystkie udane, silne i o dobrym apetycie. Dwa złote, trzy czerwone. Leżą właśnie przyssane do szczęśliwej mamy. Tequi zmęczona, ja również, chociaż to ona rodziła, a nie ja. Po prostu padam z nóg. Piotr odsypia nieprzespaną noc, ja siedzę przy pieseczkach. Cały wczorajszy dzień oczekiwaliśmy na szczenięta. Tequilla dyszała niespokojnie, wierciła się nie mogąc znaleźć sobie miejsca, mościła i kopała w przygotowanych na poród prześcieradełkach i ręcznikach, robiła krótkie przerwy na drzemki, budziła się, biegała, ziajała.. Właściwy poród rozpoczął się dopiero nad ranem. O 3.25 urodził się w bólach pierwszy synek ważący 410 gramów. Pół godziny później już bez problemów przyszła na świat dziewczynka. Też spora, bo ważąca 400 gramów.
Miot "L"Parę minut po czwartej popiskiwał już drugi chłopiec, również o wadze 400 gramów. Krótko przed szóstą rano rodzi się nam kolejna dziewczynka. Kładę ją na wadze i odczytuję 368 gramów. Patrzę na nią z zachwytem. Jest taka jaką sobie wymarzyłam. Będzie nasza! Piotr chce aby nazywała się Lucy. Dobrze, niech mu będzie będzie Lucy... O 8.30 znowu chłopiec - 350 gramów. Tequilla bardzo zmęczona przysypia. Obmacuję jej brzuch i wyczuwam w jego wnętrzu jeszcze jedno szczenię. Czekamy więc.. Nie dzieje się nic, nie ma parć, nie ma akcji porodowej. W końcu o 11.30 rodzi się szóste szczenię. Niestety martwe. Mimo usilnych starań nie udaje się go ożywić...
Brak komentarzy