- Grudnia, 2012
-
Z końcem roku
Święta zostały całkowicie zdominowane przez dzieci Aferki, ją samą oraz resztę stada. Czasu zabrakło na umycie paru okien, na rozłożenie dywanu odebranego przed dwoma tygodniami z pralni, na wielkie gotowanie, ale starczyło dla maluchów. (Przez zrolowany dywan i jakieś tam nie umyte okno świat mój się przecież nie zawali, a przynajmniej nie powinien.)
Przed nami Sylwester, w tym roku u nas pod nazwą "wielki bal ze szczeniętami". Mam nadzieję, że w okolicy nie będzie ostrych huków i strzelaniny, bo szczenięta już słyszą. Kolejny postęp w rozwoju. Oczka też już otwarte i mądruchno patrzące.
Jeszcze całe dnie malce spędzają w swojej skrzyni, jeszcze jedynym ich pożywieniem jest tylko mleko matki. Co 2,5 godziny odchodzi Wielkie Ssanie. Ogromny wysiłek dla Aferki! Cztery razy dziennie karmimy Aferę. Karmą dla szczeniąt oczywiście. A i pić psia mamma potrzebuje sporo. Trzy do czterech litrów wody dziennie!
I to by było o szczeniętach i Aferce na tyle. Ciąg dalszy nastąpi..
A z okazji Nowego Roku 2013 wszystkim naszym przyjaciołom, znajomym i ich czworonogom życzymy aby był to rok szczęśliwy i żeby był jeszcze lepszy niż ten, który właśnie mija.
Marta i Piotr
-
Świątecznie ze szczeniętami
Wigilia. Rybą i opłatkiem podzieliśmy się ze stadem. Smakowało wszystkim. Jak zwykle zresztą. W domu choinka. Afinia tak zaintrygowana drzewkiem, że coraz to zostawia maluchy aby zobaczyć, czy cudo z lasu ciągle jeszcze stoi w salonie. Zatrzymuje się pod drzewkiem na dłużej i patrzy na nie łakomie. Ślina jej kap.. kap... No tak i wszystko jasne, bo Naczelny powiesił na choince parę ciasteczek i pierniczków, wystawiając tym na ciężką próbę nie tylko matkę karmiącą, ale i wszystkie nasze dorosłe psy. Może się powstrzymają i nie ściągną. Może..
Ja oczywiście więcej przy szczeniętach niż w kuchni i przy stole.
Muszę pilnować aby Affi nakarmiła wszystkie, bo coś się rozleniwiła.
Muszę patrzeć na szczenięta i muszę się nimi nacieszyć bez względu na okoliczności, takie jak święta czy odwiedziny.
I znowu "ku pamięci" sfotografowałam wszystkie maluchy razem, z osobna i z "Mamidłem".
Miłego, świątecznego oglądania!
-
Dorian i Dafne. Wieści ze świata.
Wraz z życzeniami świątecznymi nadchodzą kolejne informacje i zdjęcia milusińskich z miotu D. Wczoraj cieszyliśmy oczy D-J Mańkiem, dzisiaj Dorianem i Dafne.
Miła wiadomość od Pani Patrycji z wyspy Fehmarn:
"Dorian zadomowił się już na dobre. Bez sprzeciwu zostaje sam w domu. W dzień najczęściej odpoczywa ale za to wieczorami zagania nas wszystkich do zabawy warcząc i szczekając (udając przy tym bardzo groźnego).
Jak na razie odbyło się bez żadnych większych szkód, psiak nie interesuje się butami ale za to upodobał sobie nogi od krzeseł i stołu.
-
D-J Maniek pozdrawia
Maniuś mieszka, o czym wiedzą śledzący tego bloga, u Edyty i Łukasza w Warszawie. To, że urodzony u nas, też wiadome. Ale to, że taki już duży, jest zaskoczeniem. Przynajmniej dla mnie, bo ciągle mam go w pamięci jako maluszka. A tu Maniuś już prawie 3-miesięczny i taki wyrośnięty!
Serdecznie dziękuję za nadesłane mi zdjęcia. Pozdrawiam Warszawiaków!
-
Codzienność ze szczeniętami
W porównaniu ze szczeniętami z poprzednich miotów to dzieci Afery są bardzo ciepłolubne. Ciepło być musi, w przeciwnym razie głośny protest z siedmiu gardeł. Źródeł ciepła mają kilka: domowe centralne ogrzewanie, grzejnik olejowy oraz poduszka elektryczna, na której bardzo lubią się wylegiwać. Najchętniej jednak maluchy wtulałyby się w mamę.. Ta jednak wyraźnie zmęczona i niedospana, coraz częściej przenosi się od dzieciarni na sofę w poszukiwaniu spokojnego miejsca do snu. Dwie godziny, nie dłużej, pozwalają szczenięta pobyć matce poza skrzynią. A potem krzyk, pisk, wołanie tak głośne, że zignorować tego nie sposób. Afinia bez ociągania zwleka się z sofy i do dzieci. Karmi je w regularnych odstępach. Czasami przy karmieniu zasypia tak twardo, aż chrapie. Nie budzi jej nawet kwik szczeniąt domagających się masowania brzuszków. I wtedy do akcji, z konieczności, ale też z litości nad biednym suczydłem i kwilącymi szczeniętami, wkraczamy my. Masowanie szczenięcych brzuszków opanowaliśmy do perfekcji. Szczególnie Piotr ma dużo cierpliwości i delikatności przy "obsłudze" osesków. Ciągle jeszcze dyżurujemy przy nich naprzemiennie: poranki i przedpołudnia to czas dyżurowania Piotra, mój zaś to reszta doby. Pomału zaczynam odczuwać deficyt snu. Podobnie jak Aferka..
A w skrzyni pojawiły się pluszowe zabawki. Maluchy nie potrafią się nimi bawić, ale używają je jako poduszeczki. Lubią leżeć z główkami podpartymi czymś miękkim. Dlatego pluszaki.
Do następnego razu!
Strona 1 z 3, łącznie 12 wpisów
Ostatnie komentarze