Clou tkwi w szczegółach 2
Zamieścił o Brak komentarzy

Niby wiosna, czapki z głów, zegarek naprzód, a tu ot co. Mo i Po - jak wiadomo wtajemniczonym -
mieszkają
w górach nad morzem, na dość odległej północy względem rdzennej Goli, stąd aura u nas na wpół
nordycka, choć ogólnie śródziemnomorska. Bardziej wtajemniczeni wiedzą także o "wczorajszym" torcie, więc
nadrabiając tydzień nieco o prezentach. Buziaków, uścisków, tulasków, trącania łapką i merdania ogonkami w
szaleńczym tempie było bez końca. I tu już mógłbym zakończyć, bo takie granty, to aż nadto, co mi trzeba. Ale o
kumulacji muszę wspomnieć. Po zaczyna się wracać (wiosenne przesilenie?!), a Mo po długiej przerwie znów wciąga
mnie do wspólnych zabaw w domu i nie tylko. No i jakby nie było dość, na deser wczoraj wróciło uwielbiane przeze
mnie białe.
Stąd nie marnując czasu wyruszyliśmy
stadem pobrykać. Morcheeba to wykształcona na mojej piersi miłośniczka lasu. I nie chodzi mi tu o podnietę
roślinkami, choć i tu wykazuje nimałe zainteresowanie, a raczej zażywania różnorodności flory, czy precyzyjniej
wielowymiarowe zaznawanie ostępów. Co do reguł to obowiązują przede wszystkim dwie: piekielnie w dół i
absurdalnie w górę, oczywiście na przełaj. Faktem jest, że trudno u nas poruszać się po płaskim, bo tak jest
tylko na plaży. Ale nie o tym. Chciałem zwrócić uwagę czytaczy, że gracji w ruchu, szybkości i zwinności tylko
jej zazdroszę i za każdym razem napawam się widokiem na zaś, jednocześnie gramoląc się, pospiesznie przebieram by
z grubsza nadążyć.
I tu pojawia się Pocoyo. Las dla niej to coś, co na każdym kroku/ podskoku, odkrywa swoje tajemne
zbiory różności i niespodziewajki. Daje się wąchać, dosłownie zaciągać całą ferią doznań, które
skrupulatnie gromadzi, jako bagaż wiedzy i doświadczenia jako takiego. Można go deptać, tarmosić, gryźć a
niekiedy
i forsować. Jest w tym wszystkim naraz nadspodziewanie skuteczna i dzielna. Taryfę ulgową jakoś
przeoczyłem, a Po jej potrzebę również. Daje radę niczego sobie, niczym taran torując drogę przed siebie, nie
cofając się przed niczym, a tym bardziej nikim. Rumor i tępy trzask łamanych patyków i gałęzi to znak
rozpoznawczy naszego leśnego buldożera-szyszkojada.
Brak komentarzy