Szkolenie psów
Zamieścił o 2 Komentarze
To od
właściciela zależy, jak bardzo zaufa mu pies. Nie oferując zbyt wiele, nie otrzyma w odpowiedzi nic więcej. To
naczynia połączone.
Potrzeba nauki psa wynika zwykle z pokrętnych ambicji właściciela. Zgodzę się, że szkolenia dla niektórych postaw i zachowań są cenne i pomocne na co dzień, ale popadanie w skrajność i oczekiwanie zachowania składającego się z odgrywanych etiud, to już niezdrowa przesada. Niektórzy wiedzą, że Mo i Po spotkały na swej drodze po kilku szkolących. Bardziej z naszej ciekawości niż realnej potrzeby. Zależało nam na szkoleniu w zakresie socjalizacji.
Hurtem wybaczam wszelkie małe grzeszki.
Nieistotne detale nie mogą wpływać na to, co rzeczywiście istotne. Bystrość umysłu psa zależy wprost
proporcjonalnie od ekspresji w poznawaniu świata.
Każda nowa sytuacja, to czas na wspólne poznawanie własnego ciała i
kultywowanie wzajemnemu zaufaniu.
Mądre dzieci nie
mają problemu ze znalezieniem komunikacji. Socjalizują się same, bez zbędnych ceregieli.
Czy nie sądzicie, że szkolenie psa w niewielkim stopniu jest dla niego samego, za to przede wszystkim, o ile nie
wyłącznie, dla właściciela? Psiak bowiem wszystko to, czego pobożnie byśmy sobie życzyli, najzwyczajniej w
świecie potrafi. Problem zwykle tkwi w nieprawidłowej komunikacji ze strony człowieka. Dlatego na placu muszą
stawiać się obie strony. Nieobecność potomka australopiteka jest jasnym sygnałem, że na współpracy mu nie
zależy i nie ma co się jej spodziewać.
Mo wykazała się klasą samą w sobie, sprawiając że szkolący zostaje rozłożony na łopatki. Żaden z nich nie znalazł metody, by przekonać naszą księżniczkę do zrobienia czegoś, na co nie miała ochoty. Pocoyo natomiast zaprezentowała bystrość umysłu i świadomość własnego ciała. Nie zdarzyło się jeszcze ani razu, aby nie zwietrzyła zamiaru i nie poudawała posłuszeństwa z wrodzonym wdziękiem, aby uzyskać to, na co w istocie miała ochotę.
Szach i mat.
PS A teraz jeszcze raz obejrzyjcie film o luźnej smyczy, mając świadomość, że Pocoyo najzwyczajniej miała ochotę na coś na ząb, wiedząc jak to uzyskać.
Mo wykazała się klasą samą w sobie, sprawiając że szkolący zostaje rozłożony na łopatki. Żaden z nich nie znalazł metody, by przekonać naszą księżniczkę do zrobienia czegoś, na co nie miała ochoty. Pocoyo natomiast zaprezentowała bystrość umysłu i świadomość własnego ciała. Nie zdarzyło się jeszcze ani razu, aby nie zwietrzyła zamiaru i nie poudawała posłuszeństwa z wrodzonym wdziękiem, aby uzyskać to, na co w istocie miała ochotę.
Szach i mat.
PS A teraz jeszcze raz obejrzyjcie film o luźnej smyczy, mając świadomość, że Pocoyo najzwyczajniej miała ochotę na coś na ząb, wiedząc jak to uzyskać.
Marta
Mo_Po_Wiola_artur
Długo się wahałem, czy jako główne zdjęcie uznać to z koniem, czy to w dziurze. Bo to w dziurze ma jeszcze jedno znaczenie, odnośnie tego, gdzie Pocoyo mnie ma.